7 września 2018|W Ochrona wilków, Polska

Owocny tydzień

Po sukcesie na początku lipca w Lasach Niekłańskich (notatka z 3 sierpnia), nasze systematyczne próby lokalizacji rodzin wilczych przez stymulację wycia nie przynosiły efektów. Aż do czwartku 30 sierpnia. Tuż po zachodzie słońca zawyłem w Puszczy Świętokrzyskiej, w pobliżu miejsca z którego wilki odpowiadały w ostatnich latach. Nie dały mi dokończyć – odpowiedziała cała rodzina. Wyły z bardzo bliskiej odległości. Tak bliskiej, że cztery dorosłe wilki było słychać na nieco innych kierunkach, a Trufla, 15 letnia weteranka tropienia wilków, czuła ich zapach. Razem z nimi „jazgotały” co najmniej 4 szczenięta. Byłem mile zaskoczony – razem z Arturem wyliśmy bezowocnie w tym miejscu osiem razy.

W sobote 1 września pojechałem do kompleksu położonego po drugiej stronie drogi S7 – Lasów Siekierzyńskich. Postanowiłem także zacząć od miejsca, w którym odpowiedziały w zeszłym roku. Również w tym miejscu, jak i w całym kompleksie, wyliśmy w tym roku kilkakrotnie bez żadnych efektów. Tym razem wilki odpowiedziały na drugą próbę. Stanąłem na masce Defendera i zawyłem znacznie głośniej niż za pierwszym razem. Odpowiedziała cała rodzina wraz ze szczeniętami, ale z dalszej odległości. Nie mogłem policzyć ile wilków wyło. Zbliżyłem się o jakies 300 m do miejsca z którego wyły i po kilkunastu minutach zawyłem ponownie. Tym razem odpowiedział jeden wilk, z bardzo bliska. Udało mi się nawiązać z nim dialog – odpowiadał na moje wycie cztery razy.

Gdy wracałem do domu, zadzwoniłem do Artura Milanowskiego, żeby pochwalić się wynikiem. Jak się okazało Artur wył tego wieczoru w Dolinie Czarnej Koneckiej i także udało mu się uzyskać odpowiedź. Wyła cała rodzina ze szczeniętami – dwa dorosłe wilki i co najmniej trzy młode z odległości 200-300 m. Kilka tygodni wcześniej leśniczy Eugeniusz Wierzbicki słyszał w tym samym miejscu cała rodzinę wilczą.

Roman Gula