Sierpniowe "Wilcze warsztaty"
Kolejne “Wilcze warsztaty” za nami! Kameralne spotkanie dla przyjaciół naszej Fundacji odbyło się w piątek 19 sierpnia i miało nieco inny charakter, niż poprzednie – koncentrowało się na pieszym poznawaniu piękna i dzikości magicznej Puszczy Świętokrzyskiej, w której mieszkają “nasze” wilki.
Około 11 rano, po krótkim wprowadzeniu do metod monitoringu wilków i pokazaniu na mapie ostatnich lokalizacji GPS monitorowanych przez nas wilków, wyruszyliśmy w teren. Pierwszym punktem programu była piesza wycieczka przez Puszczę Świętokrzyską. Zabraliśmy naszych gości do serca puszczy i w ciągu kilku godzin pokazaliśmy tworzące ją siedliska: od suchych, pełnych starych dębów, buków i grabów, przez wilgotne bory jodłowe z gęstym runem, po bagniste olszyny. Niestety panująca susza spowodowała, że wody w lesie było znacznie mniej, niż zwykle, a wiele strumieni całkowicie wyschło. Cały dzień towarzyszyła nam upalna, słoneczna pogoda, i z utęsknieniem wyczekiwaliśmy wieczoru.
W trakcie spaceru podążaliśmy leśnymi ścieżkami wypatrując wilczych tropów – było ich wiele – oraz na przełaj, poza szlakami, sprawdzając miejsca, gdzie wedle naszych danych telemetrycznych jakiś czas wcześniej były wilki. Mijaliśmy stare drzewa, żywe i martwe, które coraz rzadziej można spotkać w lasach gospodarczych. Próchniejące pnie, gałęzie i powalone konary, razem z wszechobecną bujną roślinnością tworzyły wrażenie dzikości przyrody, którego niestety można doznać już w niewielu polskich lasach.
W trakcie spaceru kierownik wilczego projektu, Roman Gula, opowiadał o Puszczy i zamieszkujących ją wilkach i innych stworzeniach. Szczególnym zainteresowaniem uczestników wycieczki cieszyła się jama w starym dębie, w której prawdopodobnie urodziły się wiosną wilcze szczenięta. Jeszcze widoczne były wgniecione w glebę włosy i puch sierści!
Po spacerze wsiedliśmy do samochodów i wyruszyliśmy w miejsce, gdzie wedle danych GPS niedawno przesiadywali bracia Gagat i Geralt. Rozdzieliliśmy się na dwie grupy i pojechaliśmy w przeciwnych kierunkach, przystając co jakiś czas i namierzając anteną kierunkową wilcze obroże. Niestety nie mieliśmy zbyt wiele czasu i żadnego z wilków nie udało nam się zlokalizować, ale uczestnicy i tak mieli frajdę z prób własnoręcznego namierzenia wilków stojąc z anteną na masce naszego starego Land Rovera!
W drodze powrotnej do bazy wciąż próbowaliśmy zlokalizować sygnał telemetryczny któregoś z wilków oraz weszliśmy w głąb lasu w celu osobistego sprawdzenia lokalizacji Gagata z poprzednich dni. Chcieliśmy zobaczyć, co wilk robił w tych miejscach – jadł, spał? Odkryliśmy, że spędził sporo czasu w miejscu, gdzie wcześniej odpoczywało stado saren. Co i rusz natykaliśmy się na wygniecione w ściółce legowiska tych zwierząt. Na dodatek tuż obok było ogrodzenie szkółki leśnej, więc Gagat miał idealne warunki, by coś sobie upolować na kolację (przypomnijmy, że wilki chętnie wykorzystują ogrodzenia leśnych upraw podczas polowania na sarny).
W lesie spędziliśmy ostatecznie cały dzień i gdy wracaliśmy do bazy była już ciemna noc. Po drodze zatrzymaliśmy się w pobliżu wilczego rendez-vous na symulację wycia, która okazała się nadzwyczaj skuteczna – cała wilcza rodzina niemal od razu nam odpowiedziała! Przez około minutę mogliśmy wsłuchiwać się w jazgot szczeniaków i zawodzące wycia dorosłych, które wydawały się być tuż tuż. Po tym pełnym emocji “spotkaniu” z wilkami wróciliśmy do bazy.
Autor: Joanna Toczydłowska