Tropem Geralta - wrześniowe "Wilcze warsztaty"

23 września zorganizowaliśmy kolejne terenowe warsztaty dla przyjaciół naszej Fundacji oraz dla dziennikarzy zainteresowanych ekologią wilka.

Pierwszym punktem programu były poszukiwania śladów Geralta – jednego z naszych wilków zaopatrzonych w obroże GPS. Po krótkim wprowadzeniu do metodologii naszych badań udaliśmy się w miejsce, gdzie wedle danych z obroży Geralt przesiadywał dzień wcześniej. Idąc wpierw leśną drogą, a następnie przedzierając się przez gęste zarośla, wypatrywaliśmy oznak wilczej bytności. Już po kilkuset metrach zauważyliśmy na ścieżce pierwsze wilcze tropy, więc byliśmy pewni, że idziemy w dobrym kierunku. Szliśmy dosłownie po śladach Geralta, i wkrótce dotarliśmy do resztek jego posiłku. Z pokaźnego jelenia nie zostało wiele. Nie mamy pewności, czy to właśnie Geralt go upolował, ale na pewno się nim pożywił. Obok dokładnie oczyszczonego z mięsa kręgosłupa znaleźliśmy też przeżute owoce. Zjadanie jagód i innych leśnych owoców nie jest dla wilków niczym niezwykłym i robią to dość często.

W pewnej chwili do naszych nozdrzy doleciał mocny aromat padliny – przypuszczaliśmy, że gdzieś w pobliżu powinna być reszta ofiary, więc podążyliśmy za węchem. Wystarczyło kilkanaście kroków w bok, w gęste zarośla, by odnaleźć kolejne kawałki byka – tym razem żebra. W kolejnej lokalizacji Geralta, kilkaset metrów dalej, natrafiliśmy z kolei na wygniecione w leśnej ściółce wilcze legowisko. Geralt spał w nim poprzedniego dnia przez kilka godzin, a potem ruszył w dalszą drogę.

Podczas naszego spaceru co jakiś czas próbowaliśmy namierzać wilka, by dowiedzieć się, czy nadal jest gdzieś w pobliżu. Odbiornik milczał. Dopiero po powrocie do bazy sprawdziliśmy najnowsze lokalizacje z obroży – okazało się, że w czasie, gdy podziwialiśmy resztki obiadu Geralta, on był już kilka kilometrów dalej, w odwiedzinach u swoich rodziców.

Około 16 wróciliśmy do bazy. Zjedliśmy wspólny posiłek, rozmawiając o wilkach, fragmentacji ich siedlisk i kłusownictwie. Przed wieczorem ponownie wyruszyliśmy do lasu, tym razem na stymulację wycia. Po drodze zrobiliśmy krótki przystanek w sercu Puszczy Świętokrzyskiej. Podziwiając stare buki, dęby, modrzewie i jodły spacerowaliśmy po jednym z piękniejszych obszarów Puszczy, w pobliżu rezerwatu Świnia Góra.

Tuż przed zachodem słońca pojechaliśmy niedaleko rendez-vous monitorowanej przez nas rodziny wilków, gdzie zawyliśmy. Niestety wilki nam nie odpowiedziały. Wiedzieliśmy jednak, że są w pobliżu, gdyż odbiornik od anteny telemetrycznej głośno dawał znać, że Geralt jest tuż tuż. Może został ze swoim młodszym rodzeństwem, podczas gdy rodzice poszli upolować coś na kolację? Noc była piękna, spokojna i gwiaździsta. Temperatura mocno się obniżyła, więc po kilkunastu minutach nasłuchiwania dźwięków lasu i pohukiwania puszczyka, wyruszyliśmy w drogę powrotną do bazy.

Autor: Joanna Toczydłowska